Dziś był masaż balijski. Polecam szczerze, bo czuję się bosko.Nawet włosy mam wymasowane. Tajki są specjalistkami w takich masażach, a ja jeszcze dodatkowo wzięłam go w trakcie Szczęśliwych Godzin, a zatem taniej. Po zabiegu pyszna herbata , chyba mango z czymś. Relaksowałam się na całego. Może uda mi się tak co miesiąc? Bardzo bym chciała. Niespodziankę zrobił mi od rana mąż, który nie mógł spać, wstał przed 6 i umył okna !!!. To sobie sąsiadki myślą! Niech zazdroszczą, co tam! Pogoda dziś taka sobie, była już burza, deszcz, było cieplej, jest chłodniej. Narazie trawie obiad, na który zrobiłam makaron z przepisu z Gazzetta Italia. To przepis z Sardynii, bardzo prosty i skromny w składnikach. A smakował jak super danie! I m. in. za to kocham Italię , za tę prostotę w przygotowaniu jedzenia, za korzystanie z dobrodziejstwa ziemi, za brak przesytu w dawkowaniu przypraw. Czytałam w ostatniej lekturze o pobycie bohaterki w Rzymie i jej odpoczynku na Schodach Hiszpańskich. Osobiście mogłabym tam siedzieć godzinami, z małą przerwa na kawę i pastę oraz krótki pobyt na Trastevere. Są takie miejsca na świecie, do których się tęskni, gdzie się czujesz jak w domu. Ja mam tak z Italią, a gdy słyszę język włoski, jego melodię, to dostaję "gęsiawy".. Poza makaronem rodem z wyspy, był jeszcze sok marchwiowo- jabłkowy, to dla zdrowia. Jeżeli się wypogodzi, to ruszam nad morze. Dawno tam nie byłam!