Ochłodziło się znacznie, ale jest przynajmniej czym oddychać. Po śniadaniu wyjazd i mam nadzieję na kilka dni nad jeziorem. Po przyjeździe zabrałam się za odkurzanie, aby pozbyć się mysich bobków, fuj! Podobno będzie zima szybko i mroźna, skoro myszy już wchodzą do domów. Wczoraj zaprawiłam kolejne słoje pomidorów, tak więc szykuję się na inną porę roku na poważnie. Dziś już sporo kurek, dwa kozaki i jeden prawdziwek. Mało grzybów w tym roku, na szczęście suszonych mam z zeszłego, a zatem Boże Narodzenie bezpieczne. Wieczorem rozpalimy w kominku, bo za ciepło nie jest. Za to śpi się w takim chłodzie przyjemnie i bez przerw. Zapisałam się wczoraj na masaż balijski . Podobno pomoże na moje barki i plecy, bo to mocno rozluźniający masaż. Masować będzie Tajka, korzystałam już z takich usług i lubię to. Przed wyjazdem jeszcze fryzjer, chirurg z ocena wyciętego tłuszczaka, może pedicure.