Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 250967
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

9 grudnia 2017 , Komentarze (2)

No, mam z głowy. Sukienka  na sylwestra kupiona. Jak przystało na taką zabawę, jest lekko kiczowata,bo z cekinami. Ale przepięknie tuszuje to co trzeba tuszować, podkreśla talię, ma kolor głębokiego granatu i na dodatek nie kosztowała dużo. Zakupu dokonałam w drugim sklepie , a zatem i czasu nie poświęciłam  za dużo. Moje czarne lakierki na szpilce będą jak znalazł. Dokupiłam fikuśną bransoletkę w kolorze tożsamym z kolorem sukienki, w kształcie diademu. Połączę to ze srebrna biżu i gotowe. Złota nie kocham, no może białe. :D Na obiad dorsz pieczony z rozmarynem, pieczony topinambur i sałata  z pomidorkami koktajlowymi, pomidorami suszonymi, oliwkami, serem pleśniowym i prażonym słonecznikiem. Dziś mroźno, pomimo soboty robotnicy kręcili się na rusztowaniach. Już z ogromną tęsknotą wyczekuję ich pożegnania. 

8 grudnia 2017 , Skomentuj

Dziś trenerka od pilatesu zawiadomiła, że nie będzie prowadzić zajęć od nowego roku. Jaka szkoda, bo kobitka robiła to znakomicie, profesjonalnie . Żal  naprawdę, dziś pokazała ,co możemy ze swoimi ciałami wykonywać. Z tych zajęć wracam potłuczona, z kwadratowym tyłkiem, ale szczęśliwa. Dziś było naprawdę ciężko, nadgarstki mi wysiadały, nie tylko ja miałam kłopoty. Cóż, mam nadzieje, że ktoś następny będzie równie  skuteczny. Po pilatesie poszliśmy na "Cichą noc". Polecam , świetny Dawid Ogrodnik, sam film klimatem czysto polski, pokazuje prowincję biedną, zaniedbaną, obojętną i brudną. Naprawdę warto obejrzeć. Wczoraj wiadomość o imprezie sylwestrowej , po 175zł od osoby. Muszę jakąś kreację wymyślić. Towarzystwo znane, spotykamy się często, ważne że taneczne. Wykorzystam moje nabyte umiejętności na latino solo. Z dobrych informacji to zdjęto folię z okien od strony tynkowania i być może w przyszłym tygodniu rusztowania zostana odstawione. Trzymam za to ;).

7 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Lało w nocy, a ja z tego powodu czarne myśli miałam. Wczoraj  robotnicy nic nie zrobili, w nocy krążyłam wkoło intensywnych opadów deszczu, braku możliwości wykonywania prac , a tym samy Boże Narodzenie bez światła dziennego, bez balkonu często służącego jako lodówka. Kręciłam się w łóżku, wstawałam, leżałam z tymi myślami. aż przekonałam sama siebie, że wpływu żądnego na to nie mam. Po śniadaniu wyjechaliśmy z domu , aby zobaczyć lustra do przedpokoju. Po drodze zajechaliśmy do sklepu z antykami. Sporo przedmiotów podobało mi się, ale ceny były nieprzyzwoite. Drobiazgi urocze, ale nie przepadam za durnostojkami. Natomiast  niektóre lustra, marzenie! Stare radia - cudo! Zainspirowana wyszłam, aby jechać do  marketu. Tam kupiliśmy nowa narzutę na łóżko, dwie ozdobne poszewki na poduszki, deskę plastikową do czyszczenia ryby ( świetny patent!), drobne ozdoby w formie płatków śniegu. Po powrocie zajęłam się od razu wykorzystaniem we wnętrzu dokonanych zakupów.  Za oknami ruch na rusztowaniach, co podniosło mnie na duchu. To dziś mąż ma urodziny, od rana męczę go pytaniami, czego oczekiwał na urodziny jako dziecko.Wiele radości takie wspominanie. Wczoraj kupiłam  bilety na "Cichą noc", na piątek, wprawiamy się zatem w klimat . Na latino solo była salsa, bachiata i chacha w rytmie przebojów świątecznych, a nawet kolęd. Kiczowato było! A angielski odwołano . Niepotrzebnie  tak pędziłam na zajęcia. 

6 grudnia 2017 , Skomentuj

Dziś dzień uzupełniania podstawowych produktów. Mleko, masło, woda, mąka, itp. Mikołajki spowodowały sporo młodzieży w galerii. Zadowolona jestem, bo przy okazji kupiłam prezent dla dziecka, które będzie u nas na Święta.  Ponieważ dziewczynka ( 3 lata) bardzo lubi  rysować, postawiłam właśnie na takie prezenty. Latem rysowałam z nią kilka godzin. Zaopatrzyłam ją w różne  formy tworzenia, powinna być zadowolona.  Wczoraj brygada  szalała na rusztowaniach, bo jak zwykle we wtorek pogoda była wspaniała. Dziś , tradycyjnie, leje i lało całą noc. Tym samym  znów dupa. Wczoraj przygotowałam sporo ziemniaków do obiadu, my zadowoliliśmy się kopytkami. Dziś na obiad będą kotlety ziemniaczane, bo coś z tymi ziemniakami muszę zrobię. Do tego polędwiczka wieprzowa pieczona w cydrze. Rzepa czarna z prażonymi orzechami i pomarańczą  wyszła wspaniale. Podam ją dziś na obiad. Wczoraj mąż pojechał wieczorem, zawiózł rodzicom dania, które mieliśmy podać na obiad.  Otworzyła mu mama, w doskonałej kondycji , zadowolona i zupełnie na siłach. No cóż, muszę się pogodzić z takim stanem rzeczy, czyli  chorobą neurologiczna u mamy. Dziś u rodziców będzie brat, synuś ukochany mamy, jej oczko w głowie, ulubieniec do głasków. Tak to jest w życiu, ktoś jest do głasków, ktoś do kopania. Rano coraz ciemniej, widać, że przesilenie zimowe się zbliża.  Umówiłam się z mężem na roraty któregoś dnia, niech tylko nie pada. Może poniedziałek?

5 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Rodzice nie przyjechali, mama odmówiła przyjazdu. Rozmawiałam z tatą, mówił, że mama źle się czuje. Domyślam się, że nie wiedziała jak się ubrać, nie ma apetytu, stąd ten nastrój zniechęcenia. Przeżywałam już takie sytuacje kilka razy, bo na nasze wspólne 60 i 65 lat, moje urodziny, a teraz męża urodziny. Jest mi bardzo przykro i smutno. Tata przepraszał, mama nie rozmawiała ze mną, mąż niepotrzebnie po nich pojechał, ale życzeń od mamy nie usłyszał. Zjedliśmy obiad we dwoje, zapakowałam sporo jedzenia do pudełek , wieczorem mąż zawiezie rodzicom. Demencja i starość to nieciekawy stan, ale skąd taka postawa zobojętnienia? Och, ciężko, ciężko. ;( Zjadłam kawałek ciasta pomimo postanowień adwentowych, bo z kim mąż miał to zrobić?  I tak było mu przykro, wystarczy zatem . Dziś rozmowa z właścicielem firmy tynkującej, od razu cała ekipa uwijała się na rusztowaniach. teraz tylko modlić się o  pogodę, a może koniec będzie w tym tygodniu. Namierzałam się na drewno z odzysku wystawiane  niedaleko w ramach remontu. I nie dążyłam, bo dziś na moich oczach, worek został zabrany. A tam była taka piękna deska, akurat przydałaby się na blat do projektowanego stolika!. Trzeba było nie mieć zahamowań, proszę pani! A teraz zajmę się j. angielskim, bo jutro lekcja.

4 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Adwent nastał, a zatem czas przygotowań na przyjęcie dobrodziejstw Bożego Narodzenia. Od lat okazuje się, że ludzie wolą tradycję, a zatem na Święta będą potrawy sprawdzone, chyba  wyczekiwane i zawsze smacznie wychodzące. Dziś rano jeszcze raz wracałam do wczorajszego MasterChefa. Potrawy robione przez chłopaków to kosmos. O ironio, odpadł Włoch, pochodzący z kraju mistrzów kuchni. Ale faktycznie był mało zorganizowany.Po śniadaniu poszliśmy nad morze, dziś oświetlone słońcem, spokojne i jak zawsze porażające pięknem.  Nie znoszę wprost chronicznie, gdy kierowcy siedzą w stojącym samochodzie , a silnik mają włączony. Dziś zwróciłam się do Policji o wyłączenie silnika, bo spaliny niszczą środowisko. Panowie z rozbrajającą szczerością wyznali, że jest im zimno.:< Taka sytuacja irytuje mnie niesamowicie , podobnie jak nadużywanie przez ludzi słowa wow . Aktualnie wszystko jest wow, to co ładne, brzydkie, niemiłe, fajne. Wczoraj z mężem pękaliśmy ze śmiechu z siebie, używając wow do każdej prawie sytuacji .Wychodziły niesamowite bzdury. Jutro gościmy rodziców na obiedzie ( mam nadzieję!), z okazji urodzin męża. Rosół z pierożkami pielmieni ( jak kołduny), polędwiczki z indyka w sosie kurkowym, polędwica wieprzowa pieczona z cebulą, jabłkami , zalana cydrem,  tarta czarna rzepa z jogurtem, duszona kalarepka z marchewką, pieczona reneta szara z gałka lodów  waniliowych. Takie planuję menu.  Polędwica wieprzowa to pomysł Kasi Bosackiej, widziany wczoraj w TVN. Do mięsa podam ziemniaki i kopytka, kto co lubi. Z niesamowitą wprost niecierpliwością oczekuję zakończenia tynkowania. Zaczął się 3 miesiąc tych prac i już naprawdę obsesyjnie czekam końca.

3 grudnia 2017 , Komentarze (8)

Dzisiejsza noc to pierwsza  tej jesieni ( bo przecież jesień jeszcze) spędzona przy zamkniętym oknie, Byłoby lekką przesadą otwierać je, gdy i tak po nocy w sypialni było 16 stopni.  Oboje spaliśmy dłużej, wczoraj trochę TV było. Obejrzeliśmy American Hustle.  Po filmie Żądło sprzed lat , już nic tak nie smakuje. Ale Bradley Cooper w wałeczkami na głowie wart zobaczenia. Christian Bale natomiast , to chłopiec z filmu Imperium Słońca, gdzie  zagrał brawurowo. Dziś na ulicach wielkie poruszenia, walące tłumy w okolice Skwerku Kościuszki, bo tamtędy mają jechać mikołaje na motorach. To atrakcja przede wszystkim dla dzieciaków , niestety niezbyt zdrowa, bo w oparach spalin. Dlatego wyszliśmy z domu  ok.10:30, po 12 wróciliśmy, aby uniknąć tego zjawiska, dla nas już bez sensacji. Mierzę się z postanowieniem adwentowym, ale to zaledwie kilka godzin, więc spoko. Organizm wprawdzie woła o słodycze po jakims posiłku, ale rozsądek zwyciężą, przynajmniej narazie. Dziś bardzo chłodno, z północnego zachodu wali zimne powietrze, wietrznie jest , ale piękne słońce w tym mroziku. Gdynianie jak zwykle nie boją się pogody, nawet rowerów sporo, ale i deskorolki sie pojawiły.  W poniedziałek mam wizytę u fryzjera, musze jeszcze zamówić pedicure i manicure, ale to bliżej  Bożego Narodzenia. Taak, planowanie pozwala ogarnąć wszystko.

2 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Dziś pogoda przecudnej urody, słonecznie i nawet ciepło w promieniach. Znów  wróciłam do okularów przeciwsłonecznych, a to już grudzień! Nad morzem tłumy, bo i bieg mikołajkowy był dla dzieciaków , jakieś inne atrakcje, a jutro jak co roku przejazd mikołajów na motocyklach, na trasie Gdańsk- Gdynia. Fajne to,  tylko niestety smrodliwe. Udało mi się kupić w Biedrze gęś owsianą, będę miała już na Boże Narodzenie. Woskowałam dziś stary kredens, taki z okresu międzywojennego, który nabiera patyny i nawet młodsze pokolenie zaczyna się nim zachwycać. Poranny wypad na halę targową zakończył się kupnem mnóstwa owoców, jarzyn i warzyw. Uwielbiam krążyć tam między stoiskami i oglądać  wyłożone produkty. Mam swoich ulubionych sprzedawców, oni także cieszą się ze stałego klienta. Już wieczorem w łóżku analizowałam tę wiadomość od syna o Kanadzie. Jak to wspaniale, że syn wykonuje akurat to, co uwielbia . Pytałam często, czy nie męczy go dydaktyka, bo tu trzeba mieć niemałą cierpliwość i umiejętności.  Jest ok. syn lubi nauczać , a pisanie tekstów naukowych to jego hobby.  Dziś na spacerze spotkaliśmy Dyzia, kundla o bardzo krótkich nóżkach, kudłatego i uroczego. Zawsze pytam właściciela, czy można się przywitać, Dyzio był bardzo nieśmiały i speszony. Właśnie tak mieliśmy zamiar nazwać psa, który miał zastąpić przyjaciela, który odszedł. Ten Dyzio był bardzo podobny do naszego, tylko nóżki miał krótsze. Wracają wspomnienia. Jeszcze ostatnie słodycze przede mną , ale psychicznie  jestem nastawiona pozytywnie. Mam migdały, orzechy, daktyle, gorzką czekolade. Dam radę !

1 grudnia 2017 , Komentarze (10)

Wpadam na chwilkę, pochwalić się. Za pół roku syn poleci do Kanady ( Toronto) na XIX Światowy Kongres Socjologiczny. Tam będzie miał wystąpienie na temat oczywiście socjologiczny. Ciesze się jak i on , a dumna jestem że hej!:D.(puchar)

1 grudnia 2017 , Komentarze (7)

Całą noc padało, nadal pada, o dłuższym wyjściu nie ma mowy. Rano na pilates , przy okazji zapłaciłam za zajęcia na nowy semestr. Dziś ćwiczenia trudne, trenerka nas chwaliła, ale dupsko mam kwadratowe z bólu. Dzwoniła po zajęciach kuzynka męża, też uczestniczka zajęć, że poprzednio doznała kontuzji mięśnia udowego. Przyznała, że być może nieprawidłowo wykonywała ćwiczenia. Skorzystała z pomocy fizykoterapeutki i jest ok. Ale pilatesu nie porzuca. Po zajęciach krótki wypad do biblioteki, potem mąż poszedł kupić prezent  gwiazdkowy dla pani, z którą ma swoje zajęcia. Tam jest grupa osób naprawdę doceniających wolontariat prowadzącej. Po prostu składają się na prezent po kilka złotych bez gadania, przypominania, unikania. To fajna forma podziękowania za trud włożony w prowadzenie takich zajęć. A jakie to miłe dla obdarowanego ! :D Przez moment miałam dziś rozterkę, czy zachować się bardziej agresywnie jak mój dyskutant , czy odpuścić. Doszłam do wniosku, że zniżanie się do poziomu piaskownicy, to nie moja bajka, odpuściłam,chcę być , kolokwialnie mówiąc, bardziej dojrzała, od osoby stawiającej zarzuty. Tak będzie lepiej , temat i osoba nie są warte poświęcania im czasu.  To było widać, słychać i czuć, jak określił klasyk. Wczoraj dzwonił syn, przyszły tydzień będzie miał bardzo męczący. Przyjeżdżają Niemcy, współprowadzący program grantowy. Wizyta potrwa  5 dni, będą panele dyskusyjne, spotkania robocze, warsztaty, itd. Poza tym lunche , kolacje, zwiedzanie, a wszystko  w języku angielskim. Na szczęście syn posługuje się nim doskonale, ale i tak to męczące. Sama wiem jak to jest, gdy rozmawiam w języku obcym. Adwent za pasem, a zatem rozstanie ze słodyczami na 24 dni. Ciekawa jestem, jak organizm będzie reagował.  Ach, muszę kupic gorzką czekoladę, obym nie zapomniała.!